czwartek, 8 czerwca 2017

Wielka draka w chinskiej dzielnicy





Jack Burton to taki Indiana Jones, którego wszystko przerasta. Żyje dniem dzisiejszym i nie patyczkuje się czy go otaczają potwory, niezniszczalni ludzie czy nawet upiory. A z takimi przyjdzie mu się zmagać gdyż razem ze swym "wspólnikiem" - Wang Chi, wkraczają do Chinatown a raczej na ich tyły i stają się świadkami bitwy dwóch gangów a następnie pojawienia się złowieszczego Lo Pana, który jak się okazuje jest czarownikiem uwięzionym w ciele kilkusetletniego starca. Ów starzec by odczynić klątwę potrzebuje kobiety o zielonych oczach. Kobietą o zielonych oczach jest narzeczona "wspólnika" Burtona. Obydwaj wkrótce ruszają do podziemi Chinatown by poruszyć niebo i ziemię i odzyskać to co im się należy.


Reżyser filmu, John Carpenter nie ukrywał zamiłowania do westernu i szczerze powiedziawszy pierwszy scenariusz "Wielkiej draki" przenosił nas w czasy dzikiego zachodu. Pomysł upadł ale coś z dzikiego zachodu zostało bo w filmie mamy masę różnych bijatyk oraz salw zarówno z broni jak i salw ... śmiechu. Tym razem do scenariusza reżyser dodaje trochę magii i to chińskiej czarnej magii. Niestety, jak wieść niesie ta sama magia ma się pojawić w innym filmie - a mianowicie w "Złotym dziecku". Nie chcąc zbytniej klapy reżyser przyspiesza pracę nad scenariuszem i nad realizacją filmu. To mu się udaje bowiem "Wielka draka w chińskiej dzielnicy" swoją premierę ma w lipcu "Złote dziecko" zaś debiutuje w grudniu 1986 roku (pięć miesięcy później).


Kolejnym problemem było obsadzenie głównych ról. O ile w "Złotym dziecku" nie było z tym problemu bo główną rolę miał zagrać Eddie Murphy o tyle w filmie Carpentera zaczęły się schody. Początkowo główną rolę mieli zagrać albo Clint Eastwood albo Jack Nicholson jednak ze względu na terminy w innych filmach odmówili udziału. Później przyszła kolej na Kurta Russella, który jednak początkowo nie był zainteresowany scenariuszem gdyż nie określał on wyrazistości postaci Jacka Burtona. Po długiejj rozmowie z reżyserem i kilkukrotnym przeczytaniu scenariusza oraz wprowadzeniu zmian zmienił zdanie. Uznał, iż jego bohater nie jest aż tak do końca bohaterem bo jest zbyt pewny siebie i nie jest aż tak do końca doskonały. To taki Indiana Jones, którego wszystko przerosło :) Kurt Russel przez dwa miesiące przed rozpoczęciem zdjęć zaczął chodzić na siłownie oraz uprawiał biegi by złapać odpowiednią sylwetkę. Brał również lekcje sztuk walki.

Jednak postać grana przez Russela pomimo swojej postawy i odwagi jest mocno nieudolna. Mimo najszczerszych chęci i zgrywania twardziela, nie wszystko mu dobrze wychodzi. Nie wiadomo właściwie jaka była rola Jacka Burtona (poza tym czym wsławił się w finale) stąd też początkowa scena w której to Egg Shen rozmawia ze swoim prawnikiem.
Egg Shen: "Niech Pan zostawi Jacka Burtona w spokoju. Jesteśmy jego dłużnikami. Wykazał wielką odwagę."
Warto jeszcze dodać iż Carpenter chciał by rola Wang Chi została zagrana przez Jackie Chana jednak tamten, znudzony graniem w amerykańskich filmach zrezygnował z udziału. Szkoda. Sceny walk mogłyby wyglądać zupełnie inaczej.

Sama premiera w Stanach Zjednoczonych nie powaliła publiki. Zaczęto krytykować film że kosztem efektów specjalnych i akcji ucierpiała fabuła filmu. Na efekty specjalne wydano około 2 milionów dolarów, troszkę tego tam było ... najwięcej problemów sprawiła ekipie filmowej latająca głowa czyli szpieg Lo Pana. Była ona obsługiwana przez dziesiątki lalkarzy oraz tyle samo kabli odpowiedzialnych za jej mimikę. Sam film zarobił w Ameryce 11 milionów dolarów. Jednak, kiedy dotarł do Polski nikt z nas nie przejmował się kiepskim scenariuszem. Pochłaniając w Polsce amerykańskie produkcje chodziliśmy na ten film po kilka razy. Zubożały scenariusz nie był dla nas żadną przeszkodą - sale były przeważnie pełne i wszyscy bawiliśmy się razem całkiem dobrze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz