Rok 1985 (około). Polska telewizja nadała pierwszy odcinek "Ptaków ciernistych krzewów". Serial, który z miejsca stał się hitem.
Ksiądz miejscowej parafii, ojciec Ralph de Briccasart (Richard Chamberlain) zakochuje się z wzajemnością w młodziutkiej Meggie Cleary (Sydney Penny, później Rachel Ward). Mimo uczucia, które żywi do dziewczyny, opuszcza parafię i wyjeżdża do Rzymu. Wyświęcony na biskupa, wciąż cierpi z powodu swej miłości do Meggie, która poślubiając Luke'a (Bryan Brown) ma nadzieję o nim zapomnieć.
Gdy Ralph wraca do Australii, ich miłość wybucha z jeszcze większa siłą. Oboje zdają sobie sprawę, że ich szczęście nie może trwać wiecznie.
Owocem ich miłości jest Chłopiec - Dane (Philip Anglim) - który idąc w ślady ojca, przyjmuje święcenia kapłańskie. Meggie, którą dwaj najbliżsi jej mężczyźni opuszczają dla Kościoła, nie może się z tym pogodzić. Tragedia, która ją spotyka, zmusza ją do pogodzenia się z Ralphem, swoją rodziną i samą sobą.
Mimo to odnotowano jeden krytyczny głos: "To perfidia w kraju katolickim tak sobie poczynacie z biskupami", ale kto by się wobec tak masowego zainteresowania tym głosem przejmował :)
Co było powodem tego szaleństwa? Chyba zakazana miłość pomiędzy główną bohaterką Meggie, granej przez Rachel Ward oraz księdza Ralpha de Briccasart'a, granego przez przystojnego jak na tamte czasy Richarda Chamberlaina.
Sam Richard Chamberlain nie ma dobrych doświadczeń z planu zdjęciowego: "Jeden mikrofon miałem pod pachą, drugi był w prześcieradłach. Trzeba było pamiętać o peruce, cieniu i kącie filmowania. Niezbyt to wygodne kiedy przez trzy godziny pochylałem się nad partnerką opierając na tym samym łokciu. Musiałem pamiętać by nie rozmazać jej szminki i nie wydawać niechlujnych dźwięków podczas całowania". Nawet Richard Ward miała zastrzeżenia do scen łóżkowych. Opowiadała bowiem, że w czasie ich kręcenia na plaży było zimno i wietrznie.
Również i praca na planie wymagała nie lada trudów. Serial ten według powieści rozgrywa się w Australii jednak wszystkie wiejskie posiadłosci w których można byłoby kręcić film znajdowały się setki kilometrów od cywilizacji. To nie wchodziło w grę. Zatem przeniesiono go do Kalifornii. Posiadłość zbudowano od zera a jedynym problemem był ... brak kangurów. Ekipie udało się wynająć jednego kangura ale ze względu na koszmarną pogodę trzeba było nieustannie zwierzę polewac wodą.
Ze wszystkich błędów, które popełniłem, największym był ten, że nie zdecydowałem się na miłość - wyznaje Ralph, już wtedy kardynał. Sam Richard Chamberlain mimo przeciwności jakie towarzyszyły mu na planie filmowym ciepło wspomina serial a najchętniej wzruszające zakończenie w którym grany przez niego ksiądz umiera. "To było piękne. Myślę, że Bóg i aniołowie aż zatrzymali się, żeby na to popatrzeć" - powiedział o tej scenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz