Pamiętacie program "Decyzja należy do Ciebie"? Niedzielne wieczory,
audiotele i te sprawy? Trochę program przypominał dzisiejsze
paradokumenty, z tym, że jedno z dwóch zakończeń wybierali (a
przynajmniej tak nam, telewidzom, prowadzący program mówił)
telewidzowie...
Program pojawiał się w niemal każdą (oprócz niedzieli zarezerwowanej na
Zwyczajnych-niezwyczajnych) niedzielę około 21.00 (zaraz po serialu),
potem po 21.30, w programie pierwszym na przełomie wieków. Prowadził go i
był też jego "reżyserem" aktor Wojciech Starostecki. Program
zadebiutował w telewizji 8 września 1996 roku i trwał ok. 30 minut. W
późniejszym czasie program został przeniesiony na czwartki ok. 18.00 i
trwał niemal godzinę. Ostatni odcinek wyemitowano 27 czerwca 2002 roku,
program pojawiał się więc w telewizji przez niemal sześć lat.
Na czym polegał program? Na początku przedstawiano w nim początek
historii, po której zadawano pytanie: Czy X powinien zrobić tak czy
nie?, Czy Y powinna zachować się tak czy nie"? Czyli innymi słowy
pytanie, na które należało odpowiedzieć Tak lub Nie. Decyzję podejmowali
telewidzowie dzwoniąc na numer 0700... Każda odpowiedź miała oddzielny
numer. Nigdy nie dzwoniłem, ale sądzę, że samo wykonanie połączenia
zaliczało odpowiedź.
Po prezentacji materiału filmowego prowadzący na temat decyzji, jaką
powinien/powinna podjąć bohater/bohaterka dyskutował z trójką
zaproszonych gości (ekspertów) - zdaje się (ale nie wiem, czy pamięć
mnie nie zawodzi), że wśród nich były tzw. "gwiazdy". Po dyskusji z
gośćmi następował czas dla publiczności w studiu - Kto był na tak,
siadał po jednej stronie, kto na nie - siadał po stronie przeciwnej. Do
dziś pamiętam, jak zdarzyła się sytuacja, że za jedną z odpowiedzi był
tylko jeden człowiek... :) Gdy już wszyscy się usadowili, prowadzący
prosił o uzasadnienie wyboru od dwóch do czterech osób. Uzasadniali
oczywiście osoby z obydwu stron barykady.
Po części z rozmowami i apelem do telewidzów o głosowanie (aktualny
wynik głosowania był pokazywany podczas każdej przerwy na rozmowy i co
kilkanaście sekund był aktualizowany) następowała emisja drugiej części
filmiku. Pytanie pozostawało niezmienione. Po jego emisji znów dyskusja z
gośćmi, czas dla publiczności, która mogła zmienić miejsce i kilka słów
od ludzi na widowni. Następnie emitowano trzecią część materiału
filmowego. Po nim po raz ostatni wypowiadali się goście, którzy musieli
ostatecznie zdecydować się na jedną z odpowiedzi (prowadzący ogłaszał
wyniki: 2:1 lub 3:0 dla...), następnie po raz ostatni ludzie z widowni
mogli zmienić miejsca (zdarzało się, że niemal wszyscy z jakiejś opcji w
ostatniej chwili przechodzili na drugą stronę), a potem kilka osób
tłumaczyło, dlaczego w ostatniej chwili zmieniło zdanie. Jeśli ktoś
został pod drugiej stronie (a bywały programy, gdy było niemal po
równo), wówczas również wypowiadał się odnośnie swojej decyzji...
Po kwestiach studyjnych następował długo oczekiwany moment - ogłaszano
ostateczne wyniki głosowania audiotele (liczbowo - czyli ile głosów było
na Tak, a ile na Nie). Pamiętam, że zdarzało się, iż czasem w ostatniej
chwili jedna z odpowiedzi mająca do drugiej sporą stratę, odrabiała ją i
kończyła program jako "zwycięzca". Zresztą czasem z napięciem śledziłem
zmieniające się liczby, czy aby moja odpowiedź ostatecznie wygra... Od
wyniku głosowania zależało, jakie zakończenie będzie mieć opowiadana
historia. Zazwyczaj ostatni fragment rozmowy zaczynał się słowami w
stylu: "Zrobiłem/am tak", "Nie zrobiłem/am tak", a następnie
przedstawiano, jak owa decyzja wpłynęła na dalsze (najbliższe) losy
bohatera lub bohaterki. Czasem zakończenie było zaskakujące. Decyzja,
która okazywała się słuszna wg większości, wpędzała bohatera/bohaterkę w
kłopoty... Ale taki już był urok tego programu i prezentowanych w nim
filmików.
Dodam jeszcze kwestię kolorystyki. Jedna z odpowiedzi (a więc i część studia) była oznaczona kolorem żółtym, druga czerwonym. Nie pamiętam, która odpowiedź była przypasowana do którego koloru, ale pamiętam, że prowadzący zwracał się do widowni mniej więcej tak: Kto jest na (...) przechodzi na stronę żółtą, a kto na (...) na stronę czerwoną.
Dodam jeszcze kwestię kolorystyki. Jedna z odpowiedzi (a więc i część studia) była oznaczona kolorem żółtym, druga czerwonym. Nie pamiętam, która odpowiedź była przypasowana do którego koloru, ale pamiętam, że prowadzący zwracał się do widowni mniej więcej tak: Kto jest na (...) przechodzi na stronę żółtą, a kto na (...) na stronę czerwoną.
I jeszcze drobna informacja - podobno Rada Etyki Mediów po jednym z
odcinków z 1998 roku zganiła twórców programów. Dotyczyło to odcinka, w
którym padło pytanie: "Czy bohater powinien oszukać komisję
egzaminacyjną". REM uznała prezentowanie postaw typu "Jestem za
oszustwem" jako naganne... Poniekąd słusznie, w końcu dla niektórych
telewizja była wówczas (a i teraz jest) czym w rodzaju przewodnika,
który mówi, co wolno, a czego nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz