Lata dziewięćdziesiąte to czas, w którym puszczano różnego rodzaju
programy mogące pomóc dzieciom w zapoznaniu się i przyswojeniu
podstawowych zwrotów z języka angielskiego. O "Ulicy Sezamkowej", przy
której nauczyłem się liczyć po angielsku, angielskiego alfabetu i paru
podstawowych zwrotów i słów pisałem jakiś czas temu. Dziś o programach z
cyklu "Muzzy".
"I'm Muzzy! Big Muzzy" - tak przedstawiał nam się
tytułowy bohater w części "Muzzy in Gondoland". Oprócz niej emitowano
także "Muzzy comes back". Program trwał ok. 10-15 minut (choć były też
chyba odcinki krótsze), a jego bohaterowie mówili po angielsku. Nie
pamiętam dokładnie, ale możliwe, że pojawiały się też polskie napisy. Po
raz pierwszy w TVP 1 pojawił się chyba w 1991 roku - emitowany był
rano, około 10.00. Pamiętam jednak też, że puszczali go (być może
powtórki) tuż przed Teleexpresem (który jeszcze wtedy pojawiał się o
17.15). Odcinki w późniejszym czasie powtarzano, dlatego z Muzzy'm
mogliśmy spotykać się aż do 1995 roku. Nie wiem niestety, ile było
lekcji w każdej z dwóch serii, kojarzy mi się jednak, że program
emitowano pięć razy w tygodniu - od poniedziałku do piątku.
Główny bohater miał na imię - jak nietrudno się domyślić - Muzzy. To
zielony (u mnie był on szary - miałem wówczas czarno-biały telewizor)
duży stwór żywiący się zegarkami. W każdym odcinku brali udział także:
król (postać lwa), gruba królowa, chuda jak tyczka księżniczka Sylwia,
ogrodnik Bob i naukowiec Corvax, który pełnił rolę czarnego charakteru.
Żeby było ciekawiej Sylwia i Bob byli w sobie zakochani, co oczywiście
nie podobało się Corvaxowi, który miał chrapkę na księżniczkę. Wśród
bohaterów był też rysunkowy ludzik, który np. jeździł rowerem. Podobał
mi się na przykład sposób, w jaki przedstawiono, kiedy mówi się good
morning, kiedy good afternoon, a kiedy good evening.
Co pamiętam z czasów dzieciństwa o tym programie? Między innymi fakt, że
Sylwia została porwana i sklonowana przez Corvaxa. Pamiętam też, że
miałem problem ze zrozumieniem imienia księżniczki, które brzmiało dla
mnie "Sułwia"... Jeśli chcecie przypomnieć sobie Muzzy'ego - podaję link
do pierwszego odcinka.
I jeszcze jedna ważna uwaga. Choć u nas w pierwszej kolejności (ale
chyba nie jedynej) Muzzy był emitowany jako program pomagający w nauce
angielskiego, nie była to jedyna wersja językowa. Przygotowano także
Muzzy'ego w wersji hiszpańskiej, niemieckiej, francuskiej, włoskiej i
esperanto. W tej ostatniej wersji - według wikipedii - można było
oglądać Muzzy'ego w 5-10-15, przyznam jednak, że kompletnie nie
pamiętam, bym widział choć jeden odcinek w tym sztucznym języku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz