środa, 22 października 2014

Za Chwile Dalszy Ciąg Programu



Program satyryczny Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny, kręcony w latach 1989-1994, ich zdecydowanie szczytowe osiągnięcie. Współpracowali z nimi Grzegorz Wasowski, Sławomir Szczęśniak i Arkadiusz Stegenka. Ten program to niezmierzona kopalnia świetnych skeczy, inteligentnego humoru i genialne kreacje całej piątki. Po zakończeniu programu nigdy już nie powtórzyli jego sukcesu, bo ani MdM Manna i Materny, ani Komiczny Odcinek Cykliczny Wasowskiego i Rycha nie miało startu do ZCDCP. Między tą piątką była jakaś niezwykła chemia. Kto tego nie zna, wiele stracił, aczkolwiek jak kogoś jarają współczesne, badziewne kabaretony, raczej nie łyknie tego prześwietnego, wysokiej klasy humoru.

Galeria:




wtorek, 21 października 2014

Pod jednym dachem

Chalupáři – popularny w latach 70. i 80. 11-odcinkowy serial komediowy produkcji czechosłowackiej.




Zabawna historia dwóch starszych panów, którym przyszło zamieszkać pod jednym dachem w małym, prowincjonalnym miasteczku. Jednym z głównych tematów ich sporów jest zabytkowa szafa grająca. Fabuła posiada również miłosną intrygę - obydwaj panowie wpadają w oko mieszkającej w sąsiedztwie pani Fuchsowej.

Tytułową piosenką filmu była Když máš v chalupě orchestrion w wykonaniu Waldemara Matuški. 

Super serial kto nie oglądał niech to szybko nadrobi 











         






 

środa, 15 października 2014

Piątek z Pankracym


Pies Pankracy i Pan Zygmunt w swoim pokojuJuż za chwileczkę, już za momencik
Piątek z Pankracym zacznie się kręcić
Kręcić się będzie Pankracy z Panem
Czy wszystkie buzie już roześmiane ?

Ta piosenka towarzyszyła nam od marca 1978, kiedy to w regularnie w piątki od godziny 16:40 w programie pierwszym telewizji polskiej pojawił się "Piątek z Pankracym". Program ten zastąpił cykl "Pora na Telesfora". Prowadzącemu tamten program - Zygmuntowi Kęstowiczowi - zamieniono smoki na psa (zaprojektowanego przez Panią Lidię Wopaleńską).

Sama lalka była wykonana ze sznurka, gąbki oraz trzech żyłek wędkarskich. Do życia lalkę powołał Hubert Antoszewski dając jej swój głos, temperament oraz kilka ładnych lat życia.
Pies Pankracy - kukiełka Pies Pankracy - kukiełka
"Kochany Pankracku piszę do Ciebie pierwszy raz. Bardzo lubię Twój program i bardzo lubię Ciebie z Twoim Panem. Piszę do Ciebie z Krakowa. Pozdrawia Cię: Mamusia, Tatuś, ja i cała rodzina - Madzia".

Nikt nie spodziewał się, że program ten przyniesie aż tak dużą popularność i będzie mocno oddziaływał na dzieci. Do redakcji zaczęły wkrótce napływać masowo rysunki, wymyślone i narysowane przez dzieci książeczki o przygodach ukochanego Pankracka.

Godzina 16:40 w piątek była godziną świętą dla dzieci, rodziców i babć. Wszyscy oni bowiem zasiadali przed szklanym ekranem i oglądali to co się dzieje u Pankracego. A działo się tam sporo: Pan Zygmunt razem z Pankracym omawiali listy, zapraszali do nowych konkursów, śpiewali piosenki. Piosenki, które teraz chyba każdy dorosły zna. "Cztery łapy", "Psiejsko czarodziejsko" czy "Wieczór z babcią" to już klasyka naszego dzieciństwa. Niejeden z nas wzrusza się puszczając owe piosenki na komputerze czy na odtwarzaczu.

Prócz piosenek były też oczywiście filmy. Głównie to oglądaliśmy przygody psa Reksia oraz Kota Filemona. Gościem także był "Piesek w kratkę", "Staflik i Spagetka" a także niesforny Pawełek, który krzyczał "Nikogo nie ma w domu".

Siła oddziaływania na widza w tym programie była ogromna. Podczas jednego z programów Pankracy wymyślił że trzeba wymyśleć jakiś prezent dla Pani Babci Sąsiadki (była to jedna z bohaterek programu, która nigdy nie pojawiła się na ekranie). Efektem tej akcji były pudła pełne ksiażek, ozdób choinkowych oraz laurek.
Autorzy zdawali sobie sprawę jak w tym programie mają duży wpływ mają na dzieci toteż poprzez swoich bohaterów poruszali poważne tematy o stosunkach między ludźmi i dobrych obyczajach oraz uczyli dzieci trzech magicznych słów czyli proszę, dziękuję, przepraszam.
Pies Pankracy i Pan Zygmunt śpiewają piosenki
"Panie Arturze i ty Pankracku!!! Moja córeczka Sara, gdy tylko pojawiacie się na ekranie, całuje Was i przytula swą  buzię do szklanego ekranu. Po przywitaniu szybciutko siada na moje kolana i razem oglądamy ten najlepszy z programów dla dzieci. Dziś po spotkaniu postanowiła Was narysować. Jej praca bardzo mi się spodobała. Postanowiłam przesłać ją Wam. Pozdrawiamy Was serdecznie! PS. Myślę, że jesteście nią zachwyceni. Sara ma dokładnie 3 lata i 3 miesiące".

Kolejnym hitem jeśli chodzi o ten program było wydanie kalendarza zawierającego psie imiona. "Kalendarz psich imion" to efekt akcji jaką przeprowadzili wśród najmłodszych widzów Pan Zygmunt i Pankracy. Dzieciaki przysyłali do programu propozycje imion i w efekcie powstał kalendarz, uzupełniony o piękne rysunki psów, teksty piosenek z programu "Piątek z Pankracym" oraz wierszy o psach. Kto ma taki kalendarz gdzieś u siebie w szafie to niech mi go podeśle (oczywiście zwrócę go z powrotem) celem zeskanowania i wstawienia go na mojej stronie.
Pies Pankracy i Pan Zygmunt - wspólne zdjęcie
Warto jeszcze przytoczyć wspomnienie Pana Zygmunta Kęstowicza (pierwszego właściciela psa Pankracego), który w książce "Zygmunt Kęstowicz na obrotowej scenie życia" opowiedział o wizycie w pewnym szpitalu:
... Kiedyś trafiliśmy na list ze szpitala na Bielanach. Dziewczynka po operacji prosi, żeby do niej przyjść z Pankracym. Że bardzo ją boli i że będzie ją mniej bolało, jeżeli przyjdę z Pankracym do niej.
Porozumiałem się z Panią Doktor Bibianą Mossakowską i poszedłem! - z mniejszym Pankracym, którego mi na tę wizytę wyszykowała nieodżałowana Lidka Wopaleńśka, oraz z kilkoma piosenkami, nagranymi na taśmie: "Placki-Pankracki", "Cztery łapy", "Trąba wspaniała"... A ta dziewczynka, do połowy w gipsie i inne dzieci po różnych operacjach, chyba rzeczywiście zapomniały o bólu i o tym że są w szpitalu...

Do 1988 roku program "Piątek z Pankracym był prowadzony przez Pana Zygmunta Kęstowicza. Później zaś przez ostatnie dwa lata (do 1990 roku) program prowadzili Tadeusz Chudecki i Artur Barciś (wtedy zmieniono też nazwę programu na Okienko Pankracego). "Pan Barciś - wspomina autor programu Maciej Zimiński - potraił się dogadać z psem jak nikt inni. Na ekranie Pankracy i Artur byli partnerami, zmieniali tekst scenariusza, dopisywali nowe kwestie".
Okienko Pankracego - Pankracy i Barciś
Pankracy wydał 2 kasety z piosenkami, książki ze swoimi przygodami oraz wspomniany wyżej kalendarz psich imion. Obecnie piosenki z programu "Piątek z Pankracym" są do nabycia na płycie CD natomiast książka i kalendarz to chyba tylko na allegro.

Niestety, wszystko co piękne ma swój koniec. W czerwcu 1990 r. wyemitowano ostatni program z udziałem tego sympatycznego psiaka.

Dziś Pankracy siedzi zamknięty w niewielkiej, szarej walizce w domu Macieja Zimińskiego. Futro wytarło mu się na pysku, gąbka w środku się łuszczy. - Jedenaście lat temu obaj przeszliśmy na emeryturę - opowiada Zimiński. - Zabrałem Pankracego ze sobą, inaczej trafiłby do magazynu rekwizytów, a może nawet na śmietnik.
Co za smutny koniec :( ale nie rozpaczajmy - ta strona jest po to, by pamiętali o nim wszyscy. Na pewno pozostanie w pamięci tych co poświęcili mu kilka ładnych lat swojego dzieciństwa oglądając w każdy piątek "Piątek z Pankracym"

Autor tego programu - Pan Maciej Zimiński - zmarł 6 października 2013 roku. Nie wiem do kogo obecnie trafił pies Pankracy. Spróbuję się czegoś dowiedzieć. Jak się tylko czegoś dowiem dam Wam oczywiście znać.
Animator kukiełki psa Pankracego jak również ten, który użyczył głosu Pankrackowi - Pan Hubert Antoszewski, zmarł w 1999 roku. Zaś Pan Zygmunt Kęstowicz zmarł w 2007 roku. Teraz ci trzej Panowie przedstawiają Pankracego innym dzieciom. Chciałbym dołączyć również do nich i obejrzeć kolejne - niebiańskie - odcinki Psa Pankracego ... a wy ?
Pies Pankracy, Pan Zygmunt i  ... tajemniczy Pan Kuba
Zdjęcie powyżej pochodzi z czasopisma "Świat Młodych". Przedstawia Pankracego, Pana Zygmunta i - jak podpisano w czasopiśmie - tajemniczy Pan Kuba. Ja jednak już wiem kto to jest na tym zdjęciu .... a Wy ?

Gorące podziękowania dla Pana Mirosłowa Kuleszy za fotki przedstawiające kopię kukiełki Psa Pankracego.
Już minęło pół godziny z psem Pankracym.
Znów za tydzień się spotkamy, lecz inaczej.
Będą filmy, ale jakie? Któż to wie...
Zaśpiewamy znów piosenkę, może dwie.
Więc za tydzień znowu piątek z psem Pankracym.
I z uśmiechem powitamy was jak dziś.
Więc za tydzień znowu piątek z psem Pankracym.
I z uśmiechem powitamy was jak dziiiiiiiiiiś.

Nikogo nie ma w domu" (Nikto ne je doma!)


Nikogo nie ma w domu - Pawełek

"W czasie deszczu dzieci się nie nudzą" - zgadzam się z tym ale dzieci się nie nudzą nawet kiedy są same. Tak było z kilkuletnim Pawełkiem, który zostawał sam w domu (nie mylić broń boże z Kevinem) o czym informował wszystkich tych co chcieli wejść do środka. Mówił wtedy "Nikogo nie ma w domu. Jestem sam, zupełnie sam", po czym wracał do swoich zabaw.
Serial produkcji czechosłowackiej "Nikogo nie ma w domu" (Nikto ne je doma!)" składał się z 15-tu dziesięciominutowych odcinków. Został wyprodukowany na taśmie czarno-białej w latach 1972-1973. U nas swoją premierę miał w programie "Piątek z Pankracym" na początku lat 80-tych.
Wszystkie odcinki były nagrywane w filmowym atelier w Zlin (wtedy miasto to nazywało się Gottwaldov) a każdy z 15 odcinków przygotowywano w około dwóch tygodni.
Nikogo nie ma w domu - Pawełek Nikogo nie ma w domu - Pawełek
Nikogo nie ma w domu - koleżankaŻycie dziecka w tamtych czasach było znacznie prostsze od tego co się widzi teraz. Mniej było zagrożeń, rodzice mówili by nie wpuszczać obcych i nie bawić się zapałkami. Jednak i tak dziecko zawsze znalazło sobie coś do roboty - i to wtedy kiedy rodzice jego nie obserwowali.
Tak było i w przypadku Pawełka który miał sto pomysłów na minutę i nie nudził się sam w ogóle.
Każdy z odcinków to nowe pomysły, które niekiedy nie kończyły się zbyt dobrze. Było wielkie pranie, wielkie malowanie, zabawa w chowanego a także potop w łazience. Cóż, ciężkie jest życie ciekawskiego sześciolatka :)
Potem tylko należało się porządnie wytłumaczyć przed mamą i pomóc ewentualnie w posprzątaniu pobojowiska.

Bardzo ciekawym a zarazem zabawnym odcinkiem był odcinek "Wielka Gra" (Velka hra) w którym to Pawełek i jego koleżanka bawili się w dom. Bardzo zabawne było popatrzeć jak dzieci udają dorosłych i jak Pawełkowi dostaje się od "żony" za brak opieki nad dzieckiem. Również w tym odcinku możemy podziwiać niektóre zabawki Pawełka, zabawki które dobrze znamy z dzieciństwa.

Ostatnio serial ten jest do obejrzenia w internecie a oglądając go możemy zobaczyć jak wyglądało mieszkanie lat 70-tych łącznie z miejscem na spiżarnię. W serialu tym pojawiają się w epizodach aktorzy, których oglądaliśmy także w innych filmach (np. koleżanka Pawła, którą znamy z serialu "Lato z Katką")
Nikogo nie ma w domu - Pawełek dawniej  Nikogo nie ma w domu - Pawełek obecnie
Obecnie Pawełek (czyli Tomáš Havetta) jest już dorosłym mężczyzną, zajmującym się komputerami i programowaniem. Mimo nowoczesnej technologii jaka nas otacza wspomniał mi że jednak wolał "stare dobre czasy", kiedy to dzieci miały dużo czasu dla siebie, sporo wtedy przebywały poza domem (na podwórkach) a i rodzice nie martwili się o nie. "To był nasz prawdziwy świat. Obecnie świat dziecka stał się wirtualny". - dodał na zakończenie.

Niestety ... muszę się z nim zgodzić.

PS. A czy wiecie że ulubionymi dobranockami Tomasza Havetty był Żwirek i Muchomorek oraz nieznana chyba u nas bajka Spejbl i Hurvinek.

Bolek I Lolek

Bolesław i Karol to imiona, które niełatwo skojarzyć z konkretnymi postaciami, ale ich zdrobniałe wersje: Bolek i Lolek, zna cała Polska! Bajkę o przygodach dwóch sympatycznych braci pamiętają wszyscy dzisiejsi dziadkowie i rodzice. Imiona chłopców nawiązują do przedwojennego filmu "Bolek i Lolek" z 1936 roku w którym obie tytułowe postacie zagrał Adolf Dymsza.
[Zdjęcie po lewej : Władysław Nehrebecki z synami] Wyższy i szczuplejszy chłopiec to Bolek. Jego codzienny strój to żółta bluzka i czerwone spodenki. Jego brat Lolek - niższy i tęższy - zazwyczaj występuje w białej koszulce i fioletowych spodniach na szelkach. Na pomysł powołania do życia tych dwóch chłopców wpadł Władysław Nehrebecki, dyrektor Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej a pierwowzorami chłopców stali się jego synowie : Roman i Jacek.
"Chłopiec w wieku siedmiu lat, szczupły, zręczny i odważny, o zuchwałym wyrazie twarzy, pewny siebie. Włosy gładko zaczesane, z niesfornym kogucikiem na środku czupryny. Jego dzikie pomysły powodują kłopoty i szkody. Drugim, rok młodszym chłopcem miał być sympatyczny mały grubasek o twarzy pucołowatej, dobrodusznej, z uśmiechniętymi oczami. Ubrany w znoszoną garderobę starszego brata - duże połatane spodnie na szelkach i ciasną koszulkę" - tak opisywał swoich przyszłych rysunkowych bohaterów sam autor.
"Mieliśmy z bratem po 6-7 lat" - wspomina Roman Nehrebecki. "Telewizja puszczała wtedy "Wilhelma Tella". Jego przygody działały na naszą wyobraźnię. Zrobiliśmy sobie kuszę z wieszaka. Pierwsze przygody Bolka i Lolka w filmie pod tytułem "Kusza" (1963) powstały na podstawie moich zabaw z bratem. Wyglądaliśmi mniej więcej tak jak Bolek i Lolek. Janek był wysiki i szczupły. Ja byłem mały, gurby i fajtłapowaty. Brat był starszy, miał autorytet. Wciągnął mnie do zabaw i robił ze mnie ofiarę."
W kolejnych dwóch latach od premiery pierwszego odcinka powstało 12 odcinków. Jednak przygody chłopców nie pojawiły się pierwotnie w telewizji. Były one dodatkiem do Polskiej Kroniki Filmowej wyświetlanej w kinach przed głównym seansem filmowym. Dopiero kiedy telewizja przejęła pałeczkę chłopcy przenieśli się na Woronicza (jednakże odcinki ich przygód powstawały w Bielsku-Białej).
Autorami rysunkowego wizerunku głównych bohaterów byli Alfred Ledwig, Leszek Lorek i Władysław Nehrebecki. Za montaż, dźwięk i efekty odpowiadali Otokar Balcy i Alojzy Mol. Kompozytorem najbardziej znanego motywu muzycznego jest Waldemar Kazanecki, oprócz niego muzykę do filmu napisał Tadeusz Kocyba.
Chłopcy w trakcie licznych przygód często się przebierają - za Indian, marynarzy, czy sportowców. Mają ku temu wiele okazji, ponieważ pod wpływem książek, filmów oraz dzięki bogatej wyobraźni, wcielają się w różne role: rycerzy, poławiaczy skarbów, kowbojów czy kosmonautów. Potrafią podróżować i w czasie, i w przestrzeni - wybierając punkt na globusie, przenoszą się w odległe, egzotyczne miejsca i poznają fascynujące kultury (od Australii, przez Kanadę, aż po Biegun). Bohaterowie podróżują, a mali widzowie mogą razem z nimi zwiedzać świat!
W 1973 roku w efekcie nacisku ze strony młodych miłośniczek serialu do bohaterów dołączyła dziewczynka - Tola. Jednakże nie zagościła ona na długo bowiem po kilku odcinkach zniknęła.
"Im więcej bohaterów na ekranie, tym film staje się bardziej płaski. Jak jest dwóch chłopców i dziewczynka, to pojawiają się problemy płci. A to nie było mile widziane. No bo jak? To bardzo trudne do opowiadania. Podczas kolaudacji mówiono, że Tola plącze się po ekranie i nie wiadomo, co z nią zrobić. I do dziś nie ma zgody, czy z Tolą było dobrze, czy źle" - tak opowiada o tajemniczym zniknięciu Toli Zdzisław Kudła - późniejszy dyrektor studia.
Oprócz 183 odcinków krótkometrażowych powstały również dwa filmy pełnometrażowe a mianowicie "Wielka podróż Bolka i Lolka" oraz "Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie". Był to pewien przełom w przygodach tych chłopców bowiem w filmach tych zostali obdarzeni głosem. W "Wielkiej podróży..." Bolek mówił głosem Ewy Złotowskiej a Lolek Danuty Mancewicz. W "Dzikim Zachódzie" Bolkiem zaś była Ilona Kuśmierska a Lolkiem Danuta Przesmycka.
Głosem chłopcy operowali też w niesławnej "Olimpiadzie Bolka i Lolka" (1983-1984) zrealizowanej na zmówienie Komitetu Olimpijskiego. Po wycofaniu się krajów socjalistycznych z igrzysk w Los Angeles materiał poddano ostrej ingerencji cenzury. Wcześniej zdarzały się tylko drobne zalecenia : żeby nie umieszczać wieży kościelnej w panoramie miasteczka lub żeby świnia nie miała koloru czerwonego...

Ostatnie filmy o Bolku i Lolku nakręcono w 1986 roku. Były to dwa filmy montażowe złożone z kilku odcinków z serii Bolek i Lolek na wakacjach i Bajki Bolka i Lolka rozdzielonych komentarzami. Filmy z przygodami niezapomnianego duetu chętnie oglądają kolejne pokolenia. W zorganizowanym przez TVP i "Gazetę Wyborczą" w 1997 roku plebiscycie "Dobranocka wszech czasów" Bolek i Lolek zajęli pierwsze miejsce przed Smerfami (II miejsce) i Wilkiem i zającem (III miejsce).

Przygody Bolka i Lolka obejrzało podobno w sumie miliard widzów w ponad 60 krajach świata. Nawet w takim kraju jak Iran, w którym ajatoliah Chomeini zakazał wszelkich europejskich filmów dla tej kreskówki zrobił jednak wyjątek.
Nie ma się czemu dziwić bowiem walory edukacyjne tej bajki nie sprowadzają się tylko do poznawania zakątków świata. Bolek i Lolek uczą dzieci, jak radzić sobie z problemami, jak pomagać młodszym i słabszym, czym jest braterstwo i przyjaźń, jak zdrowo i pomysłowo spędzać czas. "Bolek i Lolek" przekazują wartości uniwersalne, które nie znudzą się nigdy i nigdy nie wyjdą z mody.
I jeszcze warto wspomnieć o jednej rzeczy. Bohaterowie tej kreskówki doczekali się imponującej - jak na czasy w których powstawali - oprawy gadżetowej. Przede wszystkim każdy, kto żył w latach 70-tych lub 80-tych pamięta tą pierwszą polską balonową gumę do żucia "Bolek i Lolek". Powstały również zeszyty z cyklu "Biblioteka Bolka i Lolka" wzbogacone krótkimi opowiadaniami oraz dużą ilością ilustracji. Wydawano również slajdy, pocztówki, książeczki do kolorowania, puzzle, kalendarze a nawet płyty winylowe ze słuchowiskami (pamiętna "Królowa Zima" z 1976 roku w którym w chłopców wcielają się aktorzy Janusz Hryniewicz (Lolek) i Maciej Damięcki (Bolek)).
Chłopcy doczekali się również swojego pomnika w Bielksu-Białej, którego odsłonięcie nastąpiło 19 maja 2011 r. Więcej o tym pomniku możecie poczytać na stronie www.pomniki.nostalgia.pl zaś ulice Bolka i Lolka znajdują się w Dziekanowie Leśnym, Kwidzynie, Olsztynie, Ostrowie Wielkopolskim i w Zielonej Górze.

Na koniec jako ciekawostkę warto jeszcze napisać o tym iż w serialu z przygodami Bolka i Lolka zagościły także postacie z innych polskich produkcji: Reksio oraz Miś Uszatek (jako postać rysunkowa). Bolek i Lolek oglądali je na ekranie telewizora. W podobny sposób Bolek i Lolek wystąpili w Reksiu. Ponadto fragmenty serialu niejednokrotnie wykorzystywano jako cytat filmowy w filmach aktorskich.

sobota, 11 października 2014

Robin z Sherood







Była druga połowa lat 80-tych. W polskiej telewizji ciężko było znaleźć coś interesującego. Ale pewnego niedzielnego popołudnia o godzinie 16.00 na "dwójce" pojawił się serial, o którym zaraz po emisji mówiło się na podwórku. To "Robin Hood" (w oryginale "Robin Of Sherwood"). Serial zyskał ogromną popularność, wzrosła sprzedaż czasopisma dla młodzieży harcerskiej "Świat Młodych" gdzie pojawiły się pierwsze fotosy z filmu. Na ulicach biegały "szczeniaki" z łukami i kołczanami. "Robin of Sherwood" do dziś wzbudza ogromny entuzjazm przy ponownych emisjach w telewizji.



Serial na nowo wskrzesił mit i legendę angielskiego banity, który "bogatym zabierał, a dawał biednym". Historię o Robin Hoodzie z lasu Sherwood przenoszono na ekran wielokrotnie, powstała ogromna ilość opracowań (mniej lub bardziej wiarygodnych), ksiąg, podań, baśni, które w gruncie rzeczy wyeksploatowały do cna tę postać. Richard Carpenter, twórca i scenarzysta serii zaryzykował i jeszcze raz opowiedział o losach Robina, jego ukochanej Marion i oddanych przyjaciół. Opowiedział jednak zupełnie inaczej. Nie były to przygody w stylu amerykańskich wesołych filmików z lat 30-tych, ani równie wesołego filmu z Seanem Connery o starzejącym się Robinie z 1976 roku "Robin And Marian" ani nawet tak efektownego, żeby nie powiedzieć efekciarskiego dzieła z Kevinem Costnerem, jak "Robin Hood: Prince Of Thieves". "Robin Of Sherwood" wyprodukowany w Wielkiej Brytanii posiadał niepowtarzalny, gęsty i mroczny klimat. Obyło się na szczęście bez wybuchów i eksplozji. Zrezygnowano z tego na rzecz niesamowitego świstu lecących strzał, topornych odgłosów walk na miecze i wręcz. Pojawiło się wiele niedopowiedzeń i elementów nadnaturalnych. Każdy odcinek zawierał jakąś mroczną tajemnicę, urok i czar. Zawdzięczać to możemy wprowadzeniu np. takiej postaci jak Herne. Swoją drogą próbowałem kiedyś obejrzeć jeden z odcinków serialu "The New Adventures of Robin Hood" nadawanego na Polsacie. Ten bezgustowny, plastikowy i żałosny twór marketingu i chłodnej kalkulacji amerykańskiej telewizji, wywołał u mnie jedynie złość i wspomnienie o doskonałym "Robin Of Sherwood".

Wracając jednak do "angielskiego" Robina - całość serii ma 26 odcinków. Ci, którzy oglądali, zapewne wiedzą, że dzieli się ona na dwie zasadnicze części. Pierwsze 13 odcinków to koncertowa (i jak na razie najważniejsza) rola niezapomnianego Michaela Praeda, czyli tzw. "czarnego Robina" (od koloru włosów), kolejne 13 odcinków to rola Jasona Connery, syna Seana czyli tzw. "Robina białego". Bez dwóch zdań wszystkim podobał się bardziej ten pierwszy, oryginalny. Jason Connery mimo, że w gruncie rzeczy grał inną postać, to nie był tak tajemniczy, skryty i waleczny (?) jak jego poprzednik. Jednak nawet to nie zabiło ducha serii i wciąż serial cieszył się wielką oglądalnością. Dzięki rozsądkowi twórców, nie pokuszono się o kontynuowanie serialu do kilkunastu sezonów (jak robi się to teraz). Sądzę, że z czasem utraciłoby to sens. Znając współczesne praktyki, z reguły ciągnięcie serii na siłę nie wychodzi na dobre nikomu.



Wspaniałą gratkę dla wielbicieli soundtracków stanowi niesamowita muzyka do serialu. Jest nią najpopularniejsza płyta zespołu Clannad pt. "Legend". Znakomicie, żyjące własnym życiem, zaaranżowane utwory, ze słynnym "Robin (The Hooded Man)" na czele, na stałe wpisały się do kanonów muzyki popularnej. Nie można było sobie wyobrazić innego zespołu do stworzenia i wykonania muzyki w tak "klimatycznym" filmie. Dźwięki wyrażające niepokój, mrok, tajemnicę, czasem i zabawę, płynące z głośników znakomicie oddają ducha opowieści o Robin Hoodzie i jego niezłomnych przyjaciołach z lasu Sherwood.

Wojna Domowa

polski serial komediowy z lat 1965–1966 powstały na kanwie felietonów Marii Zientarowej (wł. Miry Michałowskiej), publikowanych w Przekroju


Przekomiczna Irena Kwiatkowska i niezapomniany Kazimierz Rudzki jako rodzice Pawła, Alina Janowska jako pełna werwy, atrakcyjna ciotka i Andrzej Szczepkowski, dystyngowany, o wspaniałym poczuciu humoru wujek Anulki, wreszcie zabawny Jarema Stępowski, który zbierał suchy chleb dla konia - pozostali w pamięci widzów oglądających przed laty "Wojnę domową". Autorka scenariusza, Mira Michałowska - pisarka, dziennikarka, satyryk i tłumaczka literatury anglosaskiej, m.in. Hemingwaya - pod pseudonimem Maria Zientarowa publikowała w latach 50. i 60. na łamach "Przekroju" swoje opowiastki z życia dwóch rodzin. Kolejne rozdziały "prozy w odcinkach" złożyły się na książkę, później powstał scenariusz telewizyjny. Olbrzymie powodzenie pierwszej, 7- odcinkowej serii filmów - Złoty Ekran w kategorii programów rozrywkowych, Złota Maska dla Aliny Janowskiej - skłoniły realizatorów do kontynuowania serialu i nakręcenia następnych 8 odcinków. - "Wojna domowa" jest przede wszystkim komedią - mówiła autorka scenariusza. - Nie chciałam atakować młodzieży ani rodziców, ani tym bardziej szkoły, acz nie twierdzę, że właśnie ta instytucja ma być powszechnie przestrzeganym tabu. Chciałam zabawić trochę telewidzów kosztem drobnych śmiesznostek dnia codziennego.