Mąż mojej zony
Rzeczą
znamienną w filmografii Stanisława Barei jest bardzo "niewinny"
początek, w niczym nie zapowiadający przenikliwości i wręcz obyczajowej
drapieżności jego komedii z przełomu lat 70-tych i 80-tych. Na razie nic
takiego nie następuje. Bareja przez całe lata 60-te kręci grzeczne,
ugłaskane, pełne rozśpiewanych i roztańczonych postaci, błahe komedyjki.
Gagi, wynikające z nie zawsze mile widzianej przez cenzora obserwacji
absurdów dnia codziennego, są widoczne w śladowej postaci. W filmach
Stanisława Barei z tego okresu, siermiężna Polska ery gomułkowskiej jest
pokazana z iście amerykańską lekkością i radosną beztroską.
Scenariusz swojego pierwszego filmu, Stanisław Bareja oparł na
przedwojennej sztuce teatralnej Jerzego Jurandota (scenariusz) i Marka
Sarta (muzyka i piosenki) "Mąż Fołtasiówny". Bohaterem filmu jest -
maksymalnie niedobrane na pierwszy rzut oka - małżeństwo. On - wrażliwy
kompozytor, ona - lekkoatletyczna gwiazda pierwszej wielkości. Właśnie
się pobrali, są zakochani i szczęśliwi. Lecz na drodze do budowy pełni
małżeńskiego szczęścia, bez przerwy staje błyskotliwa kariera sportowa
byłej panny Fołtasiówny, otoczonej trenerem, kolegami z klubu,
dziennikarzami i kibicami. Wzbudza to frustrację, zazdrość i gniew
zepchiętego w cień męża.
Debiut Stanisława Barei z 1960 r. do dziś ogląda się z przyjemnością.
Reżyser, nie wypierając ze scenariusza przedwojennego, nieco bajkowego
klimatu, nakręcił bardzo zabawną komedię, oraz zgrabnie wykorzystał
ówczesną Warszawę, wyprowadzając znaczną część akcji filmu w plener. Co
prawda scenariusz nie grzeszył błyskotliwością, a humor był raczej
konwencjonalny, lecz atutem "Męża swojej żony" jest doskonała, bardzo
wdzięczna obsada, na czele z późniejszym niemal stałym aktorem Barei -
Bronisławem Pawlikiem, oraz przeuroczą Aleksandrą Zawieruszanką. Drugi
plan to przyjemność obejrzenia znakomitych : Mieczysława Czechowicza,
Elżbiety Czyżewskiej, Wiesława Gołasa czy Jerzego Duszyńskiego (tego
samego, który po latach nie kupił kurczaka, podanego przez sprzątaczkę
brudną ścierką w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" (1978), ostatnim
filmie aktora). Epizodycznie pojawia się trener-legenda boksu, Feliks
"Papa" Stamm, oraz drugi aktor-fetysz Barei, Wojciech Pokora. Ukłonem w
stronę "przedwojnia" jest postać despotycznej gosposi Kowalskiej,
bezustannie zatruwającej życie biednemu Michałowi, a to zupą mleczną o
świcie, a to blokowaniem dostępu do własnej żony, bo "pani musi być
wypoczęta na zawody". Grająca gosposię Wanda Łuczycka, po latach znów
zagrała u Barei, w serialu "Zmiennicy", jako jedna z Oborniakowych,
wynajmujących kwaterę dla pani Lusi i Mariana/Kasi.
Źródło: http://www.film.org.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz