środa, 23 marca 2016

Mąż mojej zony


Rzeczą znamienną w filmografii Stanisława Barei jest bardzo "niewinny" początek, w niczym nie zapowiadający przenikliwości i wręcz obyczajowej drapieżności jego komedii z przełomu lat 70-tych i 80-tych. Na razie nic takiego nie następuje. Bareja przez całe lata 60-te kręci grzeczne, ugłaskane, pełne rozśpiewanych i roztańczonych postaci, błahe komedyjki. Gagi, wynikające z nie zawsze mile widzianej przez cenzora obserwacji absurdów dnia codziennego, są widoczne w śladowej postaci. W filmach Stanisława Barei z tego okresu, siermiężna Polska ery gomułkowskiej jest pokazana z iście amerykańską lekkością i radosną beztroską.
Scenariusz swojego pierwszego filmu, Stanisław Bareja oparł na przedwojennej sztuce teatralnej Jerzego Jurandota (scenariusz) i Marka Sarta (muzyka i piosenki) "Mąż Fołtasiówny". Bohaterem filmu jest - maksymalnie niedobrane na pierwszy rzut oka - małżeństwo. On - wrażliwy kompozytor, ona - lekkoatletyczna gwiazda pierwszej wielkości. Właśnie się pobrali, są zakochani i szczęśliwi. Lecz na drodze do budowy pełni małżeńskiego szczęścia, bez przerwy staje błyskotliwa kariera sportowa byłej panny Fołtasiówny, otoczonej trenerem, kolegami z klubu, dziennikarzami i kibicami. Wzbudza to frustrację, zazdrość i gniew zepchiętego w cień męża.
Debiut Stanisława Barei z 1960 r. do dziś ogląda się z przyjemnością. Reżyser, nie wypierając ze scenariusza przedwojennego, nieco bajkowego klimatu, nakręcił bardzo zabawną komedię, oraz zgrabnie wykorzystał ówczesną Warszawę, wyprowadzając znaczną część akcji filmu w plener. Co prawda scenariusz nie grzeszył błyskotliwością, a humor był raczej konwencjonalny, lecz atutem "Męża swojej żony" jest doskonała, bardzo wdzięczna obsada, na czele z późniejszym niemal stałym aktorem Barei - Bronisławem Pawlikiem, oraz przeuroczą Aleksandrą Zawieruszanką. Drugi plan to przyjemność obejrzenia znakomitych : Mieczysława Czechowicza, Elżbiety Czyżewskiej, Wiesława Gołasa czy Jerzego Duszyńskiego (tego samego, który po latach nie kupił kurczaka, podanego przez sprzątaczkę brudną ścierką w "Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz" (1978), ostatnim filmie aktora). Epizodycznie pojawia się trener-legenda boksu, Feliks "Papa" Stamm, oraz drugi aktor-fetysz Barei, Wojciech Pokora. Ukłonem w stronę "przedwojnia" jest postać despotycznej gosposi Kowalskiej, bezustannie zatruwającej życie biednemu Michałowi, a to zupą mleczną o świcie, a to blokowaniem dostępu do własnej żony, bo "pani musi być wypoczęta na zawody". Grająca gosposię Wanda Łuczycka, po latach znów zagrała u Barei, w serialu "Zmiennicy", jako jedna z Oborniakowych, wynajmujących kwaterę dla pani Lusi i Mariana/Kasi.


Źródło: http://www.film.org.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz