Małżeństwa z rozsądku
Od
"Małżeństwa z rozsądku" datuje się już niepodzielne królowanie komedii w
dorobku Stanisława Barei. Bohaterem tej jest skromny, biedy malarz
Andrzej, poznający kobietę swego życia, mającą nieuczciwych rodziców i
niechcianego kandydata na męża. Rodzice owi, poznawszy Andrzeja,
postanawiają go wykorzystać w swych nieuczciwych machinacjach z praniem
brudnych pieniędzy. A Andrzej pragnie tylko szczęśliwego związku z
Joanną i wspólnego mieszkanka z funkcjonalnymi mebelkami, kupionymi w
bardzo korzystnym systemie ratalnym :)
Dla mnie osobiście to najlepszy film Stanisława Barei z lat 60-tych.
Mamy tutaj chyba najbardziej bajkowo wystylizowaną oprawę plastyczną, z
przepięknie fotografowanym warszawskim Starym Miastem, Barbakanem,
bazarem Różyckiego i landszaftami ze spadzistymi dachami budynków. Wśród
postaci jest podupadające hrabiostwo, wyjęte wprost z przedwojennej
farsy. Przez fabułę przewia się uliczna kapela, której lider Tadeusz
Chyła, śpiewa bardzo wpadającą w ucho piosenkę. Właśnie - piosenki. W
"Małżeństwie z rozsądku" jest ich mnóstwo, ale Bareja nie popełnił błędu
"Żony dla Australijczyka". Są one integralną częścią tej komedii
romantycznej. Po latach nadal można z przyjemnością popatrzeć i
posłuchać, jak młody Daniel Olbrychski wyśpiewuje miłość do Elżbiety
Czyżewskiej, wówczas już gwiazdy filmowej pierwszej wielkości.
Z drugiej strony natomiast zauważalny jest coraz większy ładunek
satyry obyczajowej, skierowanej przeciwko absurdom dnia codziennego i
małej ludziej chciwości. To, co Bareja rozwinie za kilka lat, w łagodnej
lecz wyraźnej formie jest ważną częścią "Małżeństwa z rozsądku" :
rodzice Joanny, zastanawiający się, jak by tu bezpiecznie ulokować lewe
pieniądze; fałszywy inżynier Kwilecki, kradnący włóczkę z sąsiedniej
przędzalni, czy też aparat inwigilacji, ukazany pod postacią bardzo
tajnego agenta, granego przez Wojciecha Pokorę.
Źródło: http://www.film.org.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz