środa, 23 marca 2016

Małżeństwa z rozsądku


Od "Małżeństwa z rozsądku" datuje się już niepodzielne królowanie komedii w dorobku Stanisława Barei. Bohaterem tej jest skromny, biedy malarz Andrzej, poznający kobietę swego życia, mającą nieuczciwych rodziców i niechcianego kandydata na męża. Rodzice owi, poznawszy Andrzeja, postanawiają go wykorzystać w swych nieuczciwych machinacjach z praniem brudnych pieniędzy. A Andrzej pragnie tylko szczęśliwego związku z Joanną i wspólnego mieszkanka z funkcjonalnymi mebelkami, kupionymi w bardzo korzystnym systemie ratalnym :)
Dla mnie osobiście to najlepszy film Stanisława Barei z lat 60-tych. Mamy tutaj chyba najbardziej bajkowo wystylizowaną oprawę plastyczną, z przepięknie fotografowanym warszawskim Starym Miastem, Barbakanem, bazarem Różyckiego i landszaftami ze spadzistymi dachami budynków. Wśród postaci jest podupadające hrabiostwo, wyjęte wprost z przedwojennej farsy. Przez fabułę przewia się uliczna kapela, której lider Tadeusz Chyła, śpiewa bardzo wpadającą w ucho piosenkę. Właśnie - piosenki. W "Małżeństwie z rozsądku" jest ich mnóstwo, ale Bareja nie popełnił błędu "Żony dla Australijczyka". Są one integralną częścią tej komedii romantycznej. Po latach nadal można z przyjemnością popatrzeć i posłuchać, jak młody Daniel Olbrychski wyśpiewuje miłość do Elżbiety Czyżewskiej, wówczas już gwiazdy filmowej pierwszej wielkości.
Z drugiej strony natomiast zauważalny jest coraz większy ładunek satyry obyczajowej, skierowanej przeciwko absurdom dnia codziennego i małej ludziej chciwości. To, co Bareja rozwinie za kilka lat, w łagodnej lecz wyraźnej formie jest ważną częścią "Małżeństwa z rozsądku" : rodzice Joanny, zastanawiający się, jak by tu bezpiecznie ulokować lewe pieniądze; fałszywy inżynier Kwilecki, kradnący włóczkę z sąsiedniej przędzalni, czy też aparat inwigilacji, ukazany pod postacią bardzo tajnego agenta, granego przez Wojciecha Pokorę.



Źródło: http://www.film.org.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz