(imię Bej zostało później zmienione w serialu na Cywil)
Zdjęcia : Jerzy Okoniewski oraz archiwum TVP
"Przygody o Selimie były wyświetlane jako dodatek a na premierze tego filmu był ktoś z notabli telewizyjnych i następnego dnia zaproponowano mi zrobienie serialu fabularnego o milicyjnym psie" - wspomina reżyser.Kilka miesięcy spędził reżyser na zbieraniu dokumentacji. Jeździł po całej Polsce i słuchał różnych opowieści milicjantów o przygodach ich psów. W zakładzie w Sułkowicach Krzysztof Szmagier zapoznał się z tresurą psów, uczestniczył w ćwiczeniach i szkoleniu. Wiele mu pomógł i służył radą płk Antoniszczak. Te obserwacje pozwoliły reżyserowi napisać scenariusz o "Przygodach Beja".
Bej był psem milicyjnym. Jego filmowe życie obfitować będzie we wszystkie interesujące przygody, o których słyszał reżyser podczas swych wędrówek po kraju.
Tak naprawdę to pierwowzór Beja tkwił w psie reżysera, który pisząc pierwszy odcinek "Trudne dzieciństwo" wzorował się właśnie na swoim psie imieniem Bej, który pochodził z dobrej rodziny ale miał to nieszczęście urodzić się jako siódmy - według przepisów Związku Kynologicznego, bez prawa do legalnego istnienia...
Pierwszy odcinek filmu o psie nosi tytuł "Trudne dzieciństwo" i zaczyna się jeszcze przed urodzeniem naszego bohatera. Bej jest siódmym z kolei dzieckiem milicyjnej suki, a rasowy miot w hodowli psów w MO może liczyć najwyżej sześcioro szczeniąt. dlatego też Bej zostaje skazany na zagładę. Lituje się nad nim stary sierżant MO, Kazimierz Walczak. Zabiera go z zakładu i podrzuca do psiej budy, gdzie właśnie wiejska suka powiła szczenięta i nie sprzeciwia się dodatkowemu karmieniu podrzutka.
Bej rośnie nieświadom swego milicyjnego rodowodu, ale zostaje odkryty przez wszędobylskiego oficera - służbistę, który donosi komendantowi MO o "przestępstwie" sierżanta. Komendant, zachwycony inteligencją psiaka, każe go przenieść do Zakłądu Tresury Psów, a pieczę nad nim powierza jego opiekunowi, czyli staremu sierżantowi. Odtąd Bej i sierżant Walczak, dwaj nierozłączni przyjaciele, będą wspólnie przeżywać wiele przygód. Opowie o nich pięć następnych odcinków zatytułowanych : "Młodość", "W puszczy", "Zbiegowie", "Niewypały" i "Przez granicę".
- To dopiero początek filmu i Bej jest jeszcze szczenięciem, a już nam się dał we znaki - powiadają - Co to będzie przy następnych odcinkach ?
Rzeczywiście mnóstwo było problemów podczas realizacji. Jak np. zmusić sześciu małych psiaków (bo tyle było ich w budzie, gdzie wychowywał się nasz bohater), aby wszystkie na raz, nie rozłażąc się, spojrzały w górę na kamerę ? Zamysł wprost nie do wykonania. Pies nie aktor, nie da sobie wytłumaczyć, ze właśnie takie ujęcie jest potrzebne. Albo jak doprowadzić do tego by mały Bej w odpowiednim momencie obejrzał się za swym odchodzącym panem ?
Czyniono to w ten sposób, że na dany znak ktoś szeleścił papierkiem od cukierków (które Bej bardzo lubił) i wtedy pies odwracał głowę w tym kierunku. Ale po każdym szeleście trzeba było psa tym cukierkiem częstować. Wreszcie Bej miał dość słodyczy i przestawał reagować na szelest. Jednakże takie częste motywowanie psa słodyczami miało tragiczny dla niego finał. Pies zapadł na wątrobę i trzeba było go uśpić.
Także przy kręceniu pozostałych odcinków kłopoty te nie znikały. Wprost przeciwnie. W zdjęciach do tego serialu brał przede wszystkim udział Bej (główna gwiazda) oraz dwa szkolone owczarki. [Psy te możecie zobaczyć w multimediach, kiedy to Cywil pokonuje tor przeszkód - przyp. autora]
- Z tymi ostatnimi był problem, bo nie potrafiły udawać. Jak mu rano powiedziano : "Bierz go !" i na dodatek scenę powtórzono parę razy, to ten człowiek przez następne 48 odzin nie miał prawa pokazać się na planie - opowiada Szmagier. - Inny był natomiast Bej, dla którego nie było by takiej rzeczy, której by nie zrobił. Nawet wskakiwał do pracującego helikoptera, czego nie robi pies policyjny, bo zatyka go pęd powietrza, temperatura i smród spalin. Bej miał charakter gwiazdy. Na hasło "Cisza, kamera!", szybko zorientował się, że to on jest w tym biznesie najważniejszy. Przybiegał niewołany nawet do scen z samymi aktorami, więc najpierw zamykaliśmy go w samochodzie, a kiedy się za bardzo pieklił, sadzaliśmy go u nóg kamery, żeby mu się wydawało, że "gra".
- Filmowy Bej zmieni prawdopodobnie imię na "Cywil". Taki też tytuł chcę dać całej serii filmowej. Nie zgadza się z tym mój synek Tomek, zagorzały czytelnik "Świata Młodych", który uważa, że imię Bej bardzo pasuje do naszego bohatera. - mówi reżyser - Tomek był moim doradcą w okresie pisania scenariusza. Zaprosiłem kiedyś syna i jego jedenastu kolegów na strych, żona czytała chłopakom moją opowieść a ja obserwowałem ich reakcję. Tu, gdzie słuchacze się kręcili lub byli mniej uważni stawiałem w maszynopisie krzyżyki. Znak, że trzeba coś zmienić w opisie, bo jest nudny. Tym sposobem powstał scenariusz, który z entuzjazmem został zaaprobowany przez młodych słuchaczy. Pisałem z myślą dla młodzieży i dla nich realizuję ten film. Bardzo chciałbym, aby przygody dzielnego i mądrego Beja przypadły do im do gustu, by mój psi bohater stał się podobnie popularny jak Szarik.
Zdjęcia trwały przez pięć miesięcy 1970 roku. Pierwszy odcinek powstał jednak znacznie wcześniej a po jego skończeniu na realizację kolejnych odcinków należało poczekać z kilka miesięcy. Stało się tak dlatego, że już dziewiątego dnia filmowcy przekroczyli normę zużycia taśmy i dostali polecenie przerwania zdjęć. Urzędnicy nie mogli pojąć, że sceny z udziałem zwierząt wymagają licznych przerw w pracy i dubli.
- "To był film dla ludzi. Niestety występowałem w nieszczęsnym mundurze milicjanta, ale wcześniej dogadałem się z reżyserem, że będę grał człowieka a nie milicjanta" - tak mówił o sobie aktor.
Reżyser zadbał, by filmowy Cywil nie cierpiał na brak niebezpiecznych przygód. Kazał mu tropić groźnych bandytów, chronić dzieci przed wybuchem niewypału, a nawet skakać ze spadochronem. W trakcie realizacji serialu obficie korzystano z akcesoriów, używanych przez stróżów porządku. W poszczególnych odcinkach nie zabrakło więc pościgów, strzelanin i wybuchów. Znalazło sie miejsce i na momenty bardziej liryczne, ukazujące przyjaźń człowieka i psa. Dlatego "Przygody psa Cywila" spodobają się nie tylko wielbicielom mocnych wrażeń, lecz także miłośnikom zwierząt.
Serial utrzymany w konwencji kina kryminalno-komediowego, w latach siedemdziesiątych wielokrotnie wznawiany, cieszył się sporą popularnością. Udany duet stworzyli w nim Krzysztof Litwin jako nieco flegmatyczny i nieporadny sierżant milicji Walczak oraz wilczur Bej w roli jego wiernego towarzysza i pomocnika. Reżyser zadbał, by filmowy Cywil nie cierpiał na brak niebezpiecznych przygód. Kazał mu tropić groźnych bandytów, chronić dzieci przed wybuchem niewypału, a nawet skakać ze spadochronem. W trakcie realizacji serialu obficie korzystano z akcesoriów, używanych przez stróżów porządku. W poszczególnych odcinkach nie zabrakło więc pościgów, strzelanin i wybuchów. Znalazło sie miejsce i na momenty bardziej liryczne, ukazujące przyjaźń człowieka i psa. Dlatego "Przygody psa Cywila" spodobają się nie tylko wielbicielom mocnych wrażeń, lecz także miłośnikom zwierząt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz