Program "Pora na Telesfora" nadawany był w piątki w latach 70-tych XX wieku. Piątek w piątek, począwszy od ... szczerze nie pamiętam kiedy, a skończywszy na 1978 roku około godziny 16:50 witał nas smok Telesfor.
Program ten należał do najpopularniejszych, obok Zwierzyńca i Teleranka,
audycji telewizyjnych, oglądanych przez nawet nieco starszych uczniów
szkoły podstawowej. W czołówce smok Telesfor przyjeżdżał do nas swoim
autem, z którego rury wydechowej co chwila wydobywały wystrzały się
kłęby dymu. Pojawiała się tez piosenka "Zapraszamy do smoczej jamy". Na koniec programu pojawiał się zaś napis "Do zobaczenia", który Telesfor z apetytem zjadał.
Przez bardzo długi czas (chyba od początku jego emisji) program prowadził Maciej Damięcki. W pewnym momencie do smoka Telesfora dołączył jego siostrzeniec - Teodor, przysłany w paczce pocztowej przez tajemniczą smoczycę, Ciotkę Teodozję. Smoki często opowiadały o Ciotce Teodozji, ale nigdy nie pokazano jak ona właściwie wygląda. Nawet w szkole przyjęło się zawołanie Telesfora "O Ciotko Teodozjo!", którego smok używał bardzo często. Teodor został przysłany do Telesfora aby "pobierał nauki". Ciotka Teodozja bardzo często też przysyłała listy Telesforowi, a czasami nawet dzwoniła do studio, ale niestety nie było słychać jej głosu.
Bardzo zaszkodziła programowi zmiana prowadzącego na Zygmunta Kęstowicza. W przeciwieństwie do Damięckiego, Kęstowicz zachowywał pewien wyczuwalny dystans do Telesfora i wprowadził dość nachalny dydaktyzm. Nie pasowało to do charakteru głównego bohatera, który w duecie z Maciejem urządzał niezłe draki i nazywany był często Teleniesforem. W mojej szkole fani smoka nigdy już nie oglądali programu, który zastąpił Porę na Telesfora, czyli Piątku z Pankracym. Mówiono złośliwie, że Pankracy "wygryzł Telesfora z telewizji". W roku 1980 podczas Festiwalu Piosenki Polskiej, kukiełki Telesfora i Teodora zdobiły witrynę jednego ze sklepów w Opolu. Może przetrwały do dziś w prywatnych zbiorach? Bardzo by mnie taka wiadomość ucieszyła...
Przez bardzo długi czas (chyba od początku jego emisji) program prowadził Maciej Damięcki. W pewnym momencie do smoka Telesfora dołączył jego siostrzeniec - Teodor, przysłany w paczce pocztowej przez tajemniczą smoczycę, Ciotkę Teodozję. Smoki często opowiadały o Ciotce Teodozji, ale nigdy nie pokazano jak ona właściwie wygląda. Nawet w szkole przyjęło się zawołanie Telesfora "O Ciotko Teodozjo!", którego smok używał bardzo często. Teodor został przysłany do Telesfora aby "pobierał nauki". Ciotka Teodozja bardzo często też przysyłała listy Telesforowi, a czasami nawet dzwoniła do studio, ale niestety nie było słychać jej głosu.
Bardzo zaszkodziła programowi zmiana prowadzącego na Zygmunta Kęstowicza. W przeciwieństwie do Damięckiego, Kęstowicz zachowywał pewien wyczuwalny dystans do Telesfora i wprowadził dość nachalny dydaktyzm. Nie pasowało to do charakteru głównego bohatera, który w duecie z Maciejem urządzał niezłe draki i nazywany był często Teleniesforem. W mojej szkole fani smoka nigdy już nie oglądali programu, który zastąpił Porę na Telesfora, czyli Piątku z Pankracym. Mówiono złośliwie, że Pankracy "wygryzł Telesfora z telewizji". W roku 1980 podczas Festiwalu Piosenki Polskiej, kukiełki Telesfora i Teodora zdobiły witrynę jednego ze sklepów w Opolu. Może przetrwały do dziś w prywatnych zbiorach? Bardzo by mnie taka wiadomość ucieszyła...
- posłuchaj piosenki "Cztery słonie"
Aby dodać sobie "ognia" w jednym z programów Telesfor zjadał świeczkę. Męczył się przy tym straszliwie i gdy na koniec już ją do końca pożarł, Maciek Damięcki na dwa "chapsy" zjadł przygotowaną przez siebie świecę. Telesfor z wrażenia zemdlał. Po krótkim czasie, okazało się, że świeczka Macieja wykonana była z jabłka i oczywiście Damięcki namawiał dzieci, aby zjadały jedynie takie zdrowe "jabłkowe świece". Nazajutrz w szkole wielu fanów Telesfora na drugie śniadanie przyniosło po raz pierwszy podobnie spreparowane jabłka w formie świeczek.
Ciekawostką wygrzebaną z prasy (Tygodnik Powszechny z 29 stycznia 2012 roku) jest to że podczas nagrywanego na żywo programu "Pora na Telesfora" Hubert Antoszewski, animujący lalkę, przenoszącą w pysku listy od dzieci, zażartował : "zmęczyłem się tymi obchodami". "Nie bój się, nie ty pierwszy i nie ostatni" - odparł partnerujący mu Maciej Damięcki. Rzecz rozegrała się tuż przed 1 maja i chyba tylko nieuwadze decydentów obaj panowie zawdzięczają, że nie trafili na dywanik. :)
Źródło: http://www.nostalgia.pl
Uwielbiałam Porę na Telesfora. Kiedyś nawet razem z koleżanką z przedszkola Asią wystąpiłyśmy w jednym odcinku. Telesfor i Teodor otrzymali tajemniczą paczkę, z której " wyskoczyłyśmy" i powiedziałyśmy wierszyk o Poznańskich Koziołkach. Pamiętam to wszystko jakby to było wczoraj. :-) Ale to chyba już gdzieś zaginęło w otchłani czasu... Pozdrawiam - Beata :-)
OdpowiedzUsuń