

Wysłanie
w części trzeciej Kargula i Pawlaka za ocean okazało się posunięciem
genialnym, ponieważ wniosło w filmową sagę powiew świeżości i skierowało
akcję na nowe tory. A zderzenie konserwatywnej obyczajowo mentalności
Polaków-zabużan z nowoczesnością Ameryki dało efekt szalenie komiczny,
choć jednocześnie dla nas trochę zawstydzający. Wyraził to jednoznacznie
sam Kargul, mówiąc przy jakiejś okazji o Pawlaku, że jego wstyd w
świecie pokazywać. Brak obycia, uprzedzenia rasowe (Pawlak mało nie
mdleje widząc czarnoskórego proboszcza), zagubienie w świecie
nowoczesnej techniki, fanatyczne przywiązanie do tradycji,
prowincjonalność – to mogło faktycznie żenować. Z drugiej strony dostaje
się i Ameryce, fascynującej, ale i niewolnej od wad (strzelanina na
ulicach) i różnych niepojętych dziwactw (nagrobki dla psów, jeżdżenie
kosiarką po nieboszczykach). Satyra jest zatem skierowana w obydwie
strony, ale z całej opowieści wynika duma z naszej swojskiej polskości
oraz duma z tych, którym się w tej Ameryce udało.
Podobnie jak poprzednie filmy trylogii „Kochaj albo rzuć” zostało docenione przez krytykę i na FPFF w Gdańsku doczekało się nawet Nagrody Głównej Jury. A Sylwester Chęciński otrzymał od miesięcznika „Film” Złotą Kamerę w kategorii najlepszy film o tematyce współczesnej.
Źródło: https://kinoplay.pl

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz