poniedziałek, 7 marca 2016

Sami Swoi

Znacie? To posłuchajcie…
 
Były sobie raz dwie zwaśnione rodziny z kresowych Krużewnik, które przesiedlono na ziemie odzyskane. Ponieważ jedni nie mogli żyć bez drugich, bo po co szukać nowego wroga, skoro za płotem może być stary, osiedlili się po sąsiedzku, aby w nowych warunkach kontynuować rodzinne spory.

Jeśli w dobrej komedii mają się odzwierciedlić przywary i słabości danego społeczeństwa, to „Sami swoi” spełniają tę rolę idealnie. W przeciwieństwie do wielu innych komedii peerelowskich ostrze satyry nie jest tu skierowane przeciwko ludowej władzy – której jednakże dostaje się, i owszem – ale przeciwko tradycyjnej polskiej mentalności: skłonności do swarów i pieniactwa, lekceważenia prawa i wymuszania własnych racji siłą. W całej komediowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego jest owa mentalność dodatkowo ubarwiona tradycjami kresowymi. Niezbyt ładny to obrazek, ale przecież główni bohaterowie cyklu, Kazimierz Pawlak i Władysław Kargul, cieszą się niezmienną sympatią widzów, podobnie jak i sam film. W dużej mierze zawdzięczają to osobistemu urokowi wykonawców tych ról – przecież nie sposób sobie wyobrazić krewkiego, despotycznego, ale obrotnego Pawlaka bez rewelacyjnej kreacji Wacława Kowalskiego, a nieco gamoniowatego, ale w gruncie rzeczy bardziej postępowego Kargula bez Władysława Hańczy. Któremu jednakże w „Samych swoich” głosu użyczył Bolesław Płotnicki (a szkoda, bo oryginalny głos Hańczy jest o niebo lepszy).
 


Kresy pojawiają się w komedii Chęcińskiego nie bez powodu, film miał bowiem do wypełnienia misję zastąpienia nostalgii Polaków za bezpowrotnie utraconymi ziemiami wschodnimi gloryfikacją ziem odzyskanych, na które za sprawą przesiedleńców powróciła Polska. I choć Kargul i Pawlak nadal z rozrzewnieniem wspominają rodzinne Krużewniki, to przecież znaleźli swoje miejsce na tym dalekim, obcym, ale żyznym i pięknym zachodzie, na którym zresztą z upodobaniem pielęgnują zastarzałe urazy. Aczkolwiek te w końcu zostają jednak przezwyciężone, a odwieczną wrogość zastępuje zbratanie się, wymuszone niejako przez miłość ich dzieci i pojawienie się na świecie wspólnej wnuczki Ani. Ale nawet gdy „Sami swoi” są wyrazicielami oficjalnej gomułkowskiej propagandy, jest ona bardzo misternie wpleciona w losy Kargulów i Pawlaków, a nad wszystkim i tak unosi się duch sarmackiej niezależności, której nie będzie w stanie zdławić żadna władza – ani w tyma, ani w następnych odcinkach trylogii.

Scenariusz filmu napisał Andrzej Mularczyk, wzorując postać Pawlaka na swoim stryju Janie. Reżyser Sylwester Chęciński otrzymał w 1969 r. Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki, a w 1978 r. Złotą Kamerę.

Źródło: https://kinoplay.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz