środa, 23 marca 2016

Żona Dla Australijczyka


Trzeci film Stanisława Barei, przez złośliwych nazwany został ruchomym folderem turystycznym Polski Ludowej, z Zespołem Pieśni i Tańca "Mazowsze" w roli głównej. Rzeczywiście, reżyser nieco przesadził z częstotliwością i długością sekwencji taneczno-śpiewanych, rodem z Cepelii. Gdyby współcześnie zabawić się w domorosłego montażystę i powycinać te - w większości niczym nie służące fabule - muzyczne przerywniki, otrzymalibyśmy najbardziej klasyczną komedię romantyczną. Oto z Australii, z trzydniową wizytą przybywa do ojczyzny emigrant Robert Wolański, by w Gdańsku znaleźć sobie kandydatkę na żonę. Pomagający mu w tej misji wygadany dziennikarz Michał Żelazkiewicz, wpada na genialny pomysł - po co szukać drobnicy na mieście, skoro multum ewentualnych kandydatek można spotkać w jednym miejscu - podczas występu "Mazowsza". Niestety, wskutek pomyłki, nasz rodak z antypodów po koncercie uprowadza do odludnego domu w burzliwą noc - owszem, właściwą kandydatkę - lecz nie tą, która chciała być porwana...
W rolach głównych wystąpiła druga para z "Męża swojej żony", czyli Elżbieta Czyżewska i Wiesław Gołas. Większość filmu to konwencjonalne, lecz niezmiennie zabawne słowne przepychanki i humor sytuacyjny, wynikający z relacji pomiędzy skazaną na siebie parą. Na drugim planie błyszczy wspaniały Edward "Dudek" Dziewoński, jako redaktor Żelazkiewicz, dla którego nie ma spraw nie do załatwienia. W epizodach śmieszą Jan Kobuszewski, jako dostawca frykasów z delikatesów, dziwiący się, że Australijczyk chce za nie płacić bonami, oraz przezabawny Wiesław "Jej Ekscelencja" Michnikowski, w roli faceta zajmującego się rozmnażaniem rybek akwariowych.


Źródło: www.film.org.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz